Wieczorny wypad do kumpla o 21.30 (powrót ok północy). W jego stronę jechałem przez Borynię dróżkami za KWK Borynia, spowrotem ul. Powstańców Śl., Malinową, M. Reja aż do domu.
Dzisiejsza trasa prowadziła przez Borynię, Rój i Kłokocin do Gotartowic. Jeździłem z Arturem. Zrobiliśmy jedno kółko wokół płyty lotniska, zobaczyliśmy sobie z bliska samoloty (fajne są te Dromadery ;-)) i inne latające maszyny ;-P Do domu wracaliśmy tą samą trasą.
Na wstępie chcę podziękować kumplowi za link do tej stronki :-) Jego blog znajdziecie TU W tym sezonie mam przejechane jak narazie 180km, z czego jakieś 150 z moim kumplem Arturem :-) Opisywana przejażdżka zaczęła się od planowanego wypadu na lody do Gogołowej. Trasa przebiegała przez Szerokę, Borynię, znowu Szerokę aż do Pochwacia. Będąc tam stwierdziliśmy z kumplem, że nie będziemy się do Gogołowej cisnąć głównymi ulicami, to przejechaliśmy w linii prostej przez chałdę KWK Jas-Mos (mały test amortyzacji w rowerze ;-)). Gdy dojechaliśmy do lodziarnii, stwierdziliśmy, że kolejka jest za długa i pojedziemy gdzieś po Połomii pośmigać :-P Pod kościołem spotkaliśmy koleżankę uczącą się jeździć autem (Daria, chyba się nie obrazisz jak o Tobie wspomnę :-P). Z Połomii pojechaliśmy do Wodzisławia trasą przez las ul. Szymanowskiego. Pokręciliśmy się troszkę po rynku i spowrotem wracaliśmy trasą przez Marklowice i Świerklany. Po drodze mijał nas obiekt westchnień Artura, czyli Ford Mustang Cabrio :-) To by było tyle na dziś :-).