No, w końcu pierwszy wyjazd od dłuższego czasu. Zagraniczne "wojaże" z Arturem i Bartkiem zaczęły się w Jastrzębiu, później turystycznym przejściem granicznym przejechaliśmy do Petrovic, a następnie Karviny. W planach był wyjazd do Ostravy, ale 11 km przed zrezygnowaliśmy i pojechaliśmy na południe. Przejechaliśmy przez Petrvald do Terlicka. Pomoczyliśmy się troszkę i wracaliśmy spowrotem do Karviny, a później przjeściem w Marklowicach do domu. To co mnie mile zaskoczyło to stan czeskich dróg. Nigdy nie wybierałem się na rowerze do Czech, a jak już autem, to nie dalej jak do Karviny albo Czeskiego Cieszyna. Drogi w kierunku Ostravy są ekstra, u nas takich dorobimy się może za 30 lat, chyba, że zdążą przed Euro ;-) Jeszcze jednym urozmaiceniem trasy było spotkanie Ferrari F430 Spider w Petrvaldzie. W życiu bym nie przypuszczał, że spotkam taki samochód tak blisko domu :-P
Planowo to miałem jechać z kumplami na Równicę, ale cała impreza zakończyła się już w Pawłowicach efektownym driftem i jeszcze bardziej efektownym przydzwonieniem w asfalt ;-D
Nocna (21:00 - 2:00) dzika jazda po Jastrzębiu z Adamem i Arturem ;-D Na koniec jeszcze wypad na BP z pogiętym Dupczasem ;-) Podsumowując, to chyba nas powaliło żeby jeździć o tej godzinie :-P